niedziela, 30 stycznia 2011

Symptomy

Niedawno kolega z bloga zza miedzy sugerował polegając na wskaźniku RSI i odniesieniu do historii iż być może jesteśmy na dołku przed wystrzałem. Ja znany z niechęci do analizy technicznej, powiem jednak iż tym razem coś może być na rzeczy i chętnie się pod tym podpisze, łącząc to z fundamentami i innymi symptomami o których poniżej.

Nie tak dawno powiedziałem, że równie szybko możemy spodziewać się gwałtownego ruchu w przeciwną stronę w momencie kiedy da boyz z pełnymi kieszeniami staną po stronie kupujących. Czy to już teraz? Niestety nie wiem ale warto zauważyć że piątek był bardzo obiecujący, choć to nieczego nie przesadza, szczególnie chodzi o srebro.

Symptom o którym teraz pochodzi od pewnego blogera z linku urkadzionego GATA, dotyczącego znacznej redukcji z GLD, najwiekszego funduszu na świecie opartego na złocie. Nietrudno zauważyć z kącika spekulanta że podobna sytuacja jak nie o dużo większej sile miała miejsce u jego kuzyna SLV.
Jak to zatem czytać? Jakie można wyciągnąć wnioski?
Bloger FOFOA twierdzi iż narosło wiele nieporozumień związanych z tym iż łączy się wyprzedaż GLD z presja na ostatnie spadki cen metalów, na dowód podaje linki do publikacji które można interpretować dwojako. W momencie kiedy wszyscy jednym głosem mówią o "odpływach" z ETFów sugerujących przyczynę spadków, prawdziwy przekaz nie powinien wyglądać jak ucieczka przez sprzedaż papierowych udziałów tylko następująco:

   "realizacja koszyka udziałów na rzecz fizycznego metalu przez autoryzowanych uczestników(banki bulionowe)"

Co świadczy o tym że sytuacja jest bardzo pozytywna dla złota. Ktoś ma dość papieru i teraz ma ochotę na fizyczną formę metalu lub jest potrzebne gdzie indziej, (np przy pokrywaniu kontraktów przez banki bulionowe, np JPMorgan ma nie najmniejsze łapki położone na SLV, jaki zatem z tego wniosek?)

Inwestorzy sprzedali przez ostatnie 7 miesięcy 100 ton złota (za GLD stoi łącznie ponad 1200 ton), IMF dorzucił na rynek kilkaset ton, tymczasem cena za ten sam okres wzrosła 10%.
Od 21 grudnia 2010 roku wycofano z tego ETFa 2,2 mln uncji złota (wiecej niz kwartał produkcji najwiekszego producenta złota na świecie Barrick). Recycling + wydobycie kopalń w skali światowej za miesiąc to około 2,95 mln uncji.  Zakładając za ten sam okres jedynie sprzedaż z GLD, łącznie uwzgledniajac recycling i wydobycie mamy 5,15 mln uncji złota podaży w przeciągu miesiąca. Procentowo podaż zwiększyła się o 75% a cena spadła o 4,5%, a świstak siedzi i zawija sreberka.

Podążająć dalej napotykamy kolejny symptom pochodzący z newslettera Lance Lewisa i jego wskaźnika o nazwie "Gold puke indicator" z którego wynika iż każda dniowa większa niż 1%-owa redukcja z GLD to zapowiedz wzrostów, tak jak to było na przestrzeni ostatnich lat.


Możemy się spodziewać w bliżej nieokreślonej przyszłości wzrostów prowizji z 5% do 50% czy nawet 500% w sytuacji "game over", zatem niech to będzie ostrzeżenie dla posiadaczy ETFów którzy liczą na przeczekanie takiej ewentualnie ekstremalnej sytuacji.

Ostani symptom pochodzi z opublikowanego tydzień temu "Got Gold Report" autorstwa Gene Arensberga, popatrz na ostatni wykres przedstawiający stosunek shortów netto banków bulionowych (z raportu COT) do tzw. "open interest" zbliający sie do granicy 30%, ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w okresie jesiennej paniki z 2008. Jak zastrzega Gene być może nie wskaże to kierunku w krótkim okresie, jednakże w dłuższym jest to formowanie ciszy przed burzą.

środa, 26 stycznia 2011

Słowo dla spekulanta

Czy w okresie spadkow kusi Ciebie zeby wyjsc z metali, po czym wejsc kiedy odbije sie od dna?

Zapominij, nie na tym to polega, nie probuj wchodzic i wychodzic bo nigdy nie masz pewnosci kiedy trend sie odwroci i wystrzeli w gore. Jesli chcesz odciac solidna ilosc kuponow z tego trwajacego juz dlugi czas trendu, usiadz spokojnie i poczekaj, nawet dluzej jesli bedzie trzeba (kilka lat).

Jezeli bedziesz probowal silowac sie z mini trendami, najprawdopodobniej wczesniej czy pozniej stracisz pieniadze i przegapisz dzien solidnej wyplaty.

Sprzedajesz kiedy spada bo emocje biora gore, ceny zaczynaja wowczas rosnac. Przysiegasz sobie ze kupisz na nastepnym dolku ale rynek nigdy nie daje Tobie okazji na jaka czekasz. Kiedy ceny spadaja, ty sie wahasz w oczekiwaniu na dolek, po czym ponownie wzrastaja. Wrotce okazuje sie ze cena urosla duzo wyzej niz ta po ktorej sprzedales, zaczynasz myslec o "sepuku", ja kudlaty durnowaty :)  Mowisz do siebie, nie moge kupic po tak wysokiej cenie, czekasz i cena odjezdza bez ciebie.

To jest powod dla ktorego spekulanci w wiekszosci nie robia duzych pieniedzy podczas trwania prawdziwych trendow takich jak ten. Ci którzy osiagaja sukces kupuja wczesniej kiedy nie ma rozglosu i wytrzymuja do samego konca. Dlatego niech Ciebie nie wodzi na pokuszenie, lepiej usiasc i pocieszyc sie zyciem

wtorek, 25 stycznia 2011

Miotła

Kolejny dzien "miotly", zloto w okolicach $1330, srebro z przodu ma juz liczbe 26+, dla wielu szokujace. Z wiekszosci zeszlo powietrze po nie tak dawnych rekordach, przycichly glosy bykow. Co sie dzieje, gdzie jest dolek? Pierwsza czesc pytania powinna byc jasna dla czytelnikow tego bloga. Fajfokloki z jankesami szukaja kazdego spekulacyjnego "longa" w zasiegu wzroku i zrobia wszystko zeby je wykosic. W zasadzie to juz mnie palce bola od powtarzania tego samego. Dzisiejszy dzien byl troche podobny do zeszlego czwartku, w momencie otwarcia w Londynie doswiadczylismy strzaleczke w dol, z ta roznica ze tutaj byly lekkie konwulsje, to zazwyczaj bywa pierwszy alarmowy sygnal rozwijajacego sie dnia, hamulec nastepuje w okolicach pierwszego "gold fix" 10:30 am czasu londynskiego, drugi jest okolo 3 pm, na ten zazwyczaj mozna bardziej liczyc, czesty bywalec dnia roboczego. Co to jest "gold fix"? To twoje zadanie domowe, w sumie wazna rzecz.

Nie wierzysz dalej w spekulacje? Poszukaj sobie danych intraday za ostatnie lata, twoj wybor, zloto czy srebro, bez znaczenia i porownaj z godzinami o ktorych byla mowa.
Jesli chodzi o druga czesc pytania to jak mowilem kilkakrotnie, nie wiem, nikt nie ma czarodziejskiej rozdzki, choc bladzac tu i tam, mozna spekulacyjnie powiedziec $25+ jesli chodzi o srebro.

Teraz bede z niecierpliwoscia czekal na piatkowy raport COT, jesli jutro nie zobaczmy ostrego ruchu w gore, to obstawiam na spora ilosc zredukowanych krotkich pozycji bankow bulionowych.

piątek, 21 stycznia 2011

Slowo dla zwatpionych.

Czuje po dzisiejszym dniu ze nalezy cos powiedziec na temat tego co sie stalo z metalami. Posluze sie srebrem. Od srodowego zwrotu z poziomu $29.50, ktory "techniczni" okresliliby jako kluczowy punkt do dalszych ruchow w dol,  metale nurkuja. W chwili kiedy to pisze srebro jest na poziomie $27.45, a zloto $1345.  Byly to spadki bez wiekszego odbicia, nie ma w tym nic naturalnego, na gieldach nie dzieje sie nic nadzwyczajnego, dolar nawet spada, w normalnych czasach jest odwrotnie skorelowany z metalami szlachetnymi wiec tym wieksze zdziwienie. Wolny rynek nie dziala w taki sposob, wystarczy popatrzec na ruchy o okreslonych godzinach podczas najwazniejszych sesji londynskiej i przede wszystkim nowojorskiej, to jednak rozprawa na osobny temat.

Wczorajszy ruch na srebrze byl oszalamiajaco duzy, siegajacy 50% tego co na zlocie, to nie jest cos zwyczajnego. Te spadki nie maja nic wspolnego z podaza i popytem ktory jest ogromy.

Jesli, jesli metale jeszcze torche spadna to nie bedzie to wynikiem wykupienia tak jak to przedstawiaja "techniczni" w linku z okienka obok w "kaciku spekulanta", tylko dzieki ruchom bankow bulionowych znanego garnituru :).

Z niecierpliwoscia bede czekal na to co pokaze nie ten nadchodzacy piatkowy ale nastepny raport COT,  we wtorek dla przypomnienia jest odciecie zbierania danych do tego raportu. Gdyby ten raport ukazal sie dzisiaj, zapewne zobaczylibysmy sporo pokrytych "shortow" znanych chlopakow. Zaryzykuje jednak stwierdzienie iz raport ten moze nie byc tak hardcorowy jakbym oczekiwal dlatego iz chlopaki w znany sobie sposob ukryja prawde poprzez swoje triki. Jak? Np ze w ktoryms z nastepnych 3 dni czyli piatek, poniedzialek lub wtorek stana po stronie kupujacych powodujac wystrzal w gore. To jedank tylko moja insynuacja, nie musi tak byc. Poza tym wielu z nas nie bedzie juz przykladalo wiekszej wagi to tego co sie stalo w ubieglym tygodniu w poszcegolnych dniach.

Bede sie zatem upieral przy swoim, to bylo zaplanowana akcja, jej celem bylo pokrywanie krotkich pozycji w tak duzej ilosci jak sie tylko da. Z takich wydarzen wynika jedna podstawowa sprawa, rynek metali jest maly, stad tez banki bulionowe moga robic co tylko chca az do momentu kiedy wyjdzie szydlo z worka na temat fizycznego problemu.  Fundamenty stoja za zlotem i srebrem, USA musi podniesc swoj dozwolony prog zwiazany z dlugiem, jestesmy swiadkami coraz to nowych miejsc zapalnych dookola swiata. Norlamnie zeby metale czy surowce naturalnie spadly musielibysmy uslyszec duzo dobrych wiadomosci, jak np wyjscie Bena i zakomunikowanie ze stymulowanie poprzez QE nie jest juz potrzebne i mozemy je ograniczyc bo warunki sie poprawiaja. Prawda jest taka ze nic sie nie poprawia poza przeklamanymi statystykami tak jak ta z rynku pracy w USA, ktora pokazuje iz bezrobocie spadlo w kierunku 9% bo mnostwo osob tak naprawde wypadlo z "kuroniowek", skoro nie nalezy Ci sie owy socjal i nie znalazles dotychczas pracy, znaczy iz mozemy Ciebie skreslic z listy bezrobotnych, tak to sie robi w USA z oficjalna stopa.

Wiem ze niejednemu zapalily sie buty pod nogami, jezeli igrasz z pochodnymi jest to ciezki czas, zalezny od Twojego komfortu psychicznego. Ten kto ma fizyczny metal nie powinien sie tym zbytnio przejmowac i walczyc z czasowymi wahami. Jak juz mowilem, mozemy sie spodziewac relatywnie szybko tak samo gwaltownych ruchow tylko w gore. Pamietaj zatem o tym ze wchodzi sie kiedy krew sie leje.

niedziela, 16 stycznia 2011

Kiedy krew się leje.

Ubiegły tydzień przyniósł nam dreszczyk emocji na rynku metali szlachetnych. W dalszym ciągu uświadczamy etapu pod tytułem "wytrząsnąć zaskoczonych", choć w zasadzie w porównaniu do zeszłego tygodnia wiele się nie zmieniło, aby nie powiedzieć że prawie nic. Złoto zakończyło tydzień kilka dolców niżej niż przed tygodniem, w okolicach $1360, sreberko lekko poniżej $28.50. Choć taka sytuacja pewnie niejednego uderzyła jak nie "zabiła", spowodowana zmiennością do której trzeba się przyzwyczaić. Cóż jeśli jesteś kozak i chcesz spekulować krótkoterminowo musisz wiedzieć że kij ma dwa końce.
Zdania jednak nie zmieniłem, fundamenty pozostają niezmienne, wchodzi się kiedy krew się leje, żeby potem nie skomlić że można było to czy tamto. Teraz popatrz na ciekawy trend z poniższego zestawienia rocznych minimów złota w USD z ostatnich 10 lat od których mamy hossę.

2001 - 2 kwietnia
2002 - 4 stycznia
2003 - 7 kwietnia
2004 - 10 maja
2005 - 8 lutego
2006 - 5 stycznia
2007 - 10 stycznia
2008 - 24 października
2009 - 15 stycznia
2010 - 5 lutego
2011 - ?

Sceptycy jednak mogą powiedzieć takiemu amatorowi jak ja iż ignoruje przebicie ważnej średniej z 50 dni (srebro). Nasze chłopaki z premedytacją wymierzyły swoje gnaty i z powodzeniem przebiły wspomniany poziom i to w jakich okolicznościach. Zerkając na index dolara amerykańskiego w szczególności za ostatni tydzień, widać ze zielony znacznie się osłabił. Doprawdy niebywałe że banki bulionowe potrafiły podczas osłabienia dolara zorganizować takie piruety na złocie i srebrze.
Z ostatniego raportu COT wynika że owe banki zredukowały (srebro) netto 3000 kontraktów do poziomu wynoszącego 46750 netto, co wpisuje się w dłuższy trend ucieczki ze swoich "shortów", podobnie wygląda sprawa ze złotem.
W pewnym momencie można się spodziewać podobnej sytuacji do tej z sierpnia 2010 kiedy to JPMorgan okresowo stał po stronie kupujących ze znanym skutkiem, po czym znowu zacznie pokrywać  krótkie pozycje wytrząsając świeżaków i tak w kółko Macieju.

czwartek, 6 stycznia 2011

Sezon na leszczy

Uswiadczylismy drugiego dnia "pokazowej" akcji na rynku surowcow, w tym interesujacych dla nas zlota, ropy i srebra z podkresleniem na to ostatnie. Po wczorajszym wstepie, teraz pytanie, co dalej? Niestety nikt nie ma czarodziejskiej rozdzki i nie powie na nam tego, zawsze moze byc roznie. Jednakze z natloku cedzonych, zalewajacych nas zewszad informacji mozna calkiem rozsadnie przypuszac ze ci ktorych dopadl na tym dolku strach okaza sie leszczami. Byc moze nie byl to ostatni ale prawdopodobnie dobry moment na wejscie dla spoznialskich. Jesli ktos wychodzi na takich dolkach to najprawdopodobniej nie rozumie do konca dlczego metale wzrastaja i jaka sile maja przed soba, slysza ze dzwon bije ale nie wiedza gdzie. Rynek z lekka "oczyscil" pole z takich inwestorow spekulantow ktorzy nie bardzo wiedza dlaczego wchodza, a robia to najprawdopodobniej dlatego ze zrobilo sie glosno, a jak jest glosniej to i ja chce zarobic. Madrzejsi mowia iz mamy wlasnie 2 etap w trzy-stopniowej skali, do trzeciego jeszcze nam daleko. Nie rob prosze tylko wielkich wyrzutow jesli okaze sie ze w ktoryms momencie zobaczymy spadki znacznie glebsze, takie rzeczy sa mozliwe, jednak mozna je traktowac jako szum, ktory probuje sie przedzierac przez 10 letni etap stabilnych wzrostow metali. Pamietaj Chinczycy obecnie nie sprzedaja zlota, ani zaden inny przy zdrowych zmyslach kraj, oni w stosunku do USA maja jeszcze duzo do nadrobienia. Ktos zapytalby, tylko czy USA maja to zloto ze znanych statystyk (okolo 8 tys ton), przeciez w Fort Knox nie bylo audytu ok kilkudziesieciu lat. Coz, zostaje wierzyc poki stosowny krok nie zostanie wykonany. Moze okazac sie ze USA ma wiecej zlota niz sie wszystkim wydaje, skad? Ano stad iz po II Wojnie USA mialo grubo ponad 20 tys ton, co sie z nim stalo? Moze to iz posiadane w niemalych ilosciach przez takie kraje jak Niemcy(czolowka posiadaczy zlota) wciaz fizycznie znajduja sie w USA, po prostu zloto moglo zmienic jedynie nazwe wlasciciela. Teraz rodzi sie pytanie, czy USA w ktoryms momencie moga sobie je tak po prostu przywlaszczyc? Moga, nie moga, to juz dywagacje dla Ciebie.
Wracajac do tematu, sprawa wyglada tak ze wiele krajow desperacko szuka zabezpieczenia przed niepewnoscia jakim jest zloto, kiedy mowie zloto mam na mysli takze srebro, takze roznego rodzaju fundusze oparte na metalach donosza o niezwykle ciasnym rynku. Jesli chodzi o fundamenty takze nic nie przemawia za poprawa, najwieksza gospodarka swiata USA wciaz zmaga sie z bezrobociem ktory jest podstawowym czynnikiem mogacym napedzic gospodarke, nie ma dochodu nie ma ma wydawania, z czego znany i na czym oparty jest ten kraj. Dlug przekroczyl wlasnie 14 bilionow i nie ma pomyslu szans na jego splacenie, do tego problemy z rynkiem mieszkan i roznych kredytow ogolem.  W USA rozbija sie coraz wiekszymi krokami socjalizm, o czym swiadczy np fakt iz w 300 milionowym narodzie z kartek zywnosciowych zyje okolo 40mln lub nawet wiecej. Jednoczesnie mamy bezprecedensowy rajd na gieldach wywolany miedzy innym przez latwa kase dopluwana przez FED, to jest rowniez powod dla ktorego drozeja nam wszelkiego rodzaju surowce, w tym te ktore sledzimy. Do tego uwage nalezy zwrocic na oczernianie zlota w mediach. Za kazdym razem kiedy osiaga szczyt wieszcza ze to banka, mozna sie cofnac do archiwum i sprawdzic co mialem do powiedzenia na ten temat, wciaz aktualne, powiem jeszcze raz moze 1400 nie wyglada na super okazje, moze nie za miesiac dwa ale za rok czy dwa bedziesz sobie prawdopodobnie plul w twarz. Pamieta takze o tym iz te same osoby ktore nie przewidzialy kryzysu, karmily mozliwoscia poprawy, a ktore odpowiadaja za gospodarke USA, klamia w twarz ze wszystko sie wyprostuje. 
Ciekawie wygladala sytuacja w finansowym Nowym Jorku w roku 2009, zaraz po pierwszym walnieciu gieldy pod koniec 2008, wszystko zaczelo byc nie tak, niepewnosc wszechobecna, spowodowane zamknieciem kurka z latwa kasa dla finansjery z czego zyje cale miasto, doslownie cale i cala okolica, ucierpialy hordy platnych niewolnikow-wolontariuszy XXI wieku pracujacych na Manhattanie.
Inna ciekawosta jest to co okreslimy bym mianem gospodarczego ping-ponga, aktualnie pileczka znajduje sie po stronie Europy, ale nie minie zbyt duzo czasu kiedy powroci do USA, miejsca w ktorym sa o wiele wieksze problemy. 
W blizszej lub dalszej perspektywie, zaznacze tymczasowej mozna zauwazyc dwa powazniejsze zagrozenia dla surowcow, pierwszym jest powazna zwalka na gieldach, drugim walka z inflacja poprzez  gwaltowne podoszenie stop procentowych w USA, na ostatnie narazie sie nie zanosi.
Takie perspektywy przemawiaja moim zdaniem jednoznacznie na korzysc metali szlachetnych.

wtorek, 4 stycznia 2011

Kolejny magiczny wtorek

Minela 16 czasu nowojorskiego i wydaje sie ze kurz opadl. Mamy za soba kolejny przypadkowy wtorek na rynku metali, bez wiekszych ruchow na gieldach czy walutach, oczywiscie mozna prosto wytlumaczyc ze to normalna realizacja zyskow po ostatnich zwyzkach, dla mnie jednak nie wyglada to tak jasno. Byc moze odpowiedzi nalezy szukac w ostatnim raporcie z handlu srebrem (mowa o COT), w ktorym ku zaskoczniu po zeszlotygodniowym rajdzie w gore co swiadczyloby o tym ze mamy do czynienia z pokrywaniem swoich krotkich pozycji przez "jakichs niesprecyzowanych" grubasow, zdumiewajaco widac iz raport pokazal ze na sreberku przybylo netto w przyblizeniu 4000 krotkich pozycji. Nieslychane, swiadczy to o tym iz Da Boyz znowu pojawili sie w miescie i czuc zapach krwi.