piątek, 28 maja 2010

Szczescie w nieszczesciu ze wyciek wydarzyl sie blisko

Byron King kontynuuje swoje zdanie na temat glebokich wiercen na wodach. Uwaza iz przyszlosc lezy wlasnie w odwiertach glebinowych poniwaz sa one ostatnim bastionem rezerw ropy (mozliwe uzyskanie nawet do 50000 barylek ropy na dzien z pojedynczych odwiertow) pomimo tego iz mamy potencjalnie rezerwy konwencjonalnych zloz na ladach w takich rejonach jak Arabia Saudyjska, Wenezuela, Meksyk, Rosja. Problemem jest to ze zagraniczne koncerny nie maja tam wstepu lub jest on mocno ograniczony, przemysl czesto jest znacjonalizowany. Moze Saudyjczycy maja jeszcze troche ropy po $10 za barylke, moze na swiecie jest jeszcze wiecej ropy po $70 czy $80 ale najwiecej jest tej po $200 i duza czesc znajduje sie gleboko pod woda.
Ciekawe jest stwierdzenie iz wiekszosc badan dotyczacych bezpieczenstwa i mozliwosci kontroli eksploatacji glebinowych zloz ktore powinny byly zostac przeprowadzone w ubieglych 20 latach,  mialo miejsce w ostatnim miesiacu (katastrofa w zatoce). Jest to o tyle wazne iz stoimy w obliczu nieuniknionego  wejscia na tereny dotychczas nie wykorzystywane a znajdujace sie pod woda. Szczescie w nieszczesciu ze wyciek wydarzyl sie akurat blisko infrastruktury dajacej mozliwosc jakiejkolwiek sensownej reakcji. Co staloby sie gdyby doszlo do niego 8000 mil od USA np gdzies na poludniu Afryki albo na Antarktydzie? Mozliwosc sensownej reakcji jest wowczas prawie rzadna. Miejsce na wyciek "nie moglo byc lepsze",  po pierwsze cieply klimant pomaga walczyc z ropa (bakterie) , straz nabrzezna USA, rzad USA w polaczeniu z BP posiadaj flote okolo 750 statkow,  samoloty rozpraszajace zwiazki neutralizujace i zbierajace niezbedne dane. Razem moga przynajmniej probowac cos zrobic.
Pytanie ktore sie nasuwa to co majac technologie bedziemy mogli zrobic w przyszlosci jesli chodzi o samo bezpieczenstwo takich inwestycji i czy wogole pozwolic na nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz