poniedziałek, 14 czerwca 2010

Schowajmy lepiej broń nuklearną tam gdzie jej miejsce.

Ciekawy punkt widzenia w sprawie potencjalnego użycia broni nuklearnej zaprezentował Byron King. Zapytany przez pewną osobę o wyrażenie swojej opinii na temat możliwości użycia broni nuklearnej do walki z wyciekiem w Zatoce Meksykańskiej mówi że powinniśmy lepiej schować tą broń tam gdzie jej miejsce czyli do bunkrów. Jak mówi dalej z całym szacunkiem dla wiedzy Matta Simmonsa odnośnie Peak Oil, wie on zapewne mniej o podwodnych wybuchach nuklearnych.
Byron przytacza swoją historie z lotnictwa w którym pilotował samolot S3 którego celem były działania wojenne przeciwko radzieckim łodziom podwodnym w czasie zimnej wojny. Do jednego z ich zadań  należało przenoszenie głębinowych bomb nuklearnych B57, jak mawiano u niego w wojsku
 from a small splash, you get a big flash 
Tak mniej więcej wyglądała najgłębsza zarejestrowana próba nuklearna (operacja Wigwam) przeprowadzona w maju 1955 roku na głębokości 16000 stóp, o sile dwa razy większej od użytej w Hiroszimie. Widok tuż przez wyłonieniem się typowej "kuli ognia"

 
 źródło: http://whiskeyandgunpowder.com

Wśród wielu ludzi mających małe bądź żadnego doświadczenia odnośnie broni nuklearnej porusza się mit na temat załatwienia problemu za jej pomocą. Ostatnią rzeczą której moglibyśmy chcieć jej użycie broni nuklearnej, szczególnie do zatamowania wycieku. Po pierwsze efekty wybuchu są nieprzewidywalne, po drugie musielibyśmy dokonać trzeciego odwiertu, do którego nie można tak po prostu wsadzić ładunku nuklearnego który wytrzymałby ciśnienie wody 1,5 km po wodą. Mimo iż USA mają bomby potrafiące wytrzymać rożne obciążenia takiej broni raczej nie ma wliczając torpedy nuklearne.

2 komentarze:

  1. Wsadzenie małej głowicy jądrowej do batyskafu wyszłoby chyba jednak taniej niż czyszczenie całej Zatoki. Efekty wybuchu nie są nieprzewidywalne, broń jądrowa to technologia sprzed 65 lat, wielokrotnie starannie testowana.

    OdpowiedzUsuń